Mimo oczywistych różnic, przesiadki z motocykla do samochodu w sporcie motorowym wcale nie są rzadkością. Pionierem był John Surtees, jedyny jak dotąd człowiek, który wywalczył mistrzostwo świata zarówno w wyścigach motocyklowych, jak i w Formule 1. Dziś, mimo że ze sportem samochodowym stale flirtuje gwiazda Moto GP Valentino Rossi, podobne zwroty kariery na torach wyścigowych nie zdarzają się często. Inaczej jest natomiast w rajdach typu cross-country, gdzie zamiana dwóch kółek na cztery stanowi często naturalną progresję kariery.

Tegoroczna edycja LOTTO Baja Poland będzie okazją do prześledzenia takiej zmiany w przypadku jednego z najbardziej uznanych polskich motocyklistów ostatnich lat - Jakuba Przygońskiego, który na trasy w okolicach Szczecina i Drawska Pomorskiego wyruszył z kierownicą Mini 4AllRacing. W rajdzie biorą udział również inni, którzy jednoślady zamienili na pojazdy z napędem 4x4.

– Pomysł narodził się po tegorocznym Dakarze. Byłem na testach i można powiedzieć, że zespół MINI nakłonił mnie do tego, że jest do dobry moment na przesiadkę do samochodu, bo jestem w dobrym wieku i mam bardzo duże doświadczenie – mówi Przygoński, od marca 30-latek. – Rozmawiałem z kilkoma zawodnikami, między innymi Nanim Romą. Wszyscy w wieku 30-31 lat wsiedli do samochodu, więc w pewnym sensie idę ich szlakiem i jest to bardzo dobra droga – dodaje.

W tegorocznej edycji LOTTO Baja Poland zawodnik korzysta z ogromnego bagażu doświadczeń zebranych zarówno w rajdach cross-contry, jak i w driftingu. – W największym stopniu pomaga doświadczenie zdobyte na motocyklu, bo na nim ścigam się 17 lat. Oczywiście doświadczenie z driftingu również pomaga, jednak w rajdówce uślizg trzeba jak najszybciej prostować, a w driftingu trzeba go pogłębiać – tłumaczy.

Pomiędzy dwiema dziedzinami istnieją jednak istotne różnice. – Podczas jazdy po odcinku z dużą liczbą kamieni na motocyklu trzeba być bardzo skupionym i należy zwolnić, a samochodem przyśpiesza się i wbija szósty bieg. Z kolei motocykl „tnie” wydmy, a samochodem trzeba „surfować” – uzupełnia.

Podobną drogę do Przygońskiego przeszli jego koledzy z Orlen Team: Marek Dąbrowski i Jacek Czachor, którzy w rajdzie tworzą załogę Toyoty Hilux Overdrive, a wcześniej przez lata startowali w Rajdzie Dakar na motocyklach.

– Moim zdaniem jest duża szansa aby z dobrego motocyklisty zrobić dobrego kierowcę rajdowego – mówi Marek Dąbrowski. – My początkowo przesiedliśmy się do samochodu na próbę. W pierwszym przejechanym Dakarze uzyskaliśmy lepszy rezultat niż kiedykolwiek na motorach. Okazało się, że potencjał jest, no i zostaliśmy – dodaje.

Wśród uczestników tegorocznej edycji LOTTO Baja Poland pionierem, jeśli chodzi o zmianę motocykla na samochód, jest Maciej Stańco. Jeden z najbardziej utytułowanych kierowców w historii Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski, który od kilku lat bierze udział w rajdach cross-country, w sporcie motorowym zaczynał o motocrossu. – Myślę, że to przychodzi z wiekiem. Żeby ścigać się motocyklem, trzeba mieć straszne zdrowie, zwłaszcza na Dakarze, jest to ogromny wysiłek. Motorsport w ogóle jest dziedziną, z którą ciężko jest się rozstać. Jak połknie się bakcyla to ciągnie się to latami. Chłopaki nie chcą odejść od motorsportu… Wtedy jedynym wyjściem jest przesiąść się z dwóch kółek na cztery – wyjaśnia zawodnik z Bielska-Białej.

Zamiana dwóch kółek na cztery pociąga jednak za sobą spore koszty. – Ci, którzy przesiedli się u nas w kraju, mają wieloletnich sponsorów, bo, nie ma co ukrywać, że samochody są dużo droższym sportem niż motocykle – dodaje Stańco, który podobnie jak Dąbrowski, uważa że motocyklista bez problemu może przyzwyczaić się do dachu nad głową i głosu pilota w słuchawce. – Dobry zawodnik powinien bardzo szybko się odnaleźć i myślę, że Przygoński też sobie świetnie da radę – kwituje.